długi łikend

Nowe relacje dają wszystkim do myślenia. Problemy i obowiązki zostały w tyle. Trochę mówię, ale zdania z porozrzucanych znaczeń śmieszą mnie samego. Zfokusowany na zewnętrze doznania studiuję w myślach wieczorne światła aż po horyzont. Choć miałem dziwne wrażenie, że czegoś mi brakuje, nie było to teraz jakoś ważne. Ci co mają plan przegrywają z tymi, którzy planu nie mają. Scenariusz pisze się sam. Nawet najtwardsze maski pękają pod naporem "sił wyższych". Niezliczona ilość żywiołów, w których człowiek potrafi żyć. Słowa kreują rzeczywistość, oczy o niej mówią. Całkowite przeniesienie następuje z chwilą, gdy komórka błaga bezskutecznie o naładowanie. Odnajduję się w końcu. Czuję przyjemny relaks. Co może mnie zaskoczyć pozytywnie to wiatr - czym mocniejszy tym lepszy, bo ogólnie bardziej oczyszczający. Pomysł z wzięciem Kazusa na łajbę świetnie się sprawdził, wyjazd go wzmocnił i usamodzielnił.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz